- Księżniczka się wyspała? Dziś Twój wielki dzień, pamiętasz? - Zaśmiał się i pocałował mnie w czoło. Dla niego zawsze byłam wyjątkowa. Zaśmiałam się i oddałam uścisk.
- Yashiro zostaw siostrę i siadaj. - Tata spojrzał na nas znad laptopa. Cały czas tylko praca i praca. Chociaż doceniam to, że specjalnie dla mnie wziął dzisiaj wolne. Mama z uśmiechem przeznaczonym tylko dla męża i syna odwróciła się do nas i podała śniadanie.
- Itadakimasu. - Powiedzieliśmy równo. Tosty z konfiturą z czarnych porzeczek to moje ulubione dnie jeśli chodzi o śniadanie. Mama nigdy się nie przyzna, ale wiedziałam, że również jest podekscytowana. Po śniadaniu nie miałam dużo czasu. Zagrałam jeszcze raz utwór i zaczęłam się szykować do wyjścia. Byłam ubrana w czarną rozkloszowaną sukienkę z rękawem 3/4 do tego czółenka na niskim obcasie. Włosy miałam lekko pofalowane na ustach delikatny błyszczyk i byłam gotowa. Wzięłam nuty i wyszłam z pokoju. W tym samym momencie wyszedł Yashiro. Otaksował mnie spojrzeniem i uśmiechnął się szeroko.
- Wyglądasz pięknie. - Skomentował, a żeby mnie wkurzyć potargał mi grzywkę.
- Ejj! - Krzyknęłam, ale Hiro już był na dole z rodzicami. Zeszłam powoli po schodach.
- Niczego nie zapomniałaś? - Spytał tata. Dla pewności przejrzałam jeszcze raz nuty.
- Wszystko mam, możemy już jechać. - Uśmiechnęłam się zadowolona. Weszliśmy do samochodu. Zapieliśmy pasy i ruszyliśmy. Czekała nas godzinna jazda samochodem. Na miejscu było bardzo dużo ludzi. Na szczęście dla uczestników był osobny wjazd więc nie było problemu z zaparkowaniem. Wysiadłam z samochodu. Pierwsze co poczułam to krople deszczu na swoich ramionach. Zadarłam głowę do góry i spojrzałam na niebo. Ciemne chmury zakryły błękit, który był rano. Gdzieś w oddali słychać było grzmot. Kolejna kropa spadła mi prosto do oka. Zamrugałam kilka razy. Poczułam uścisk na ramieniu i szarpnięcie. To była mama. Ciągnęła mnie do wielkiego budynku o dziwnym kształcie.
- Długo miałaś zamiar tak stać i moknąć? - Spytała zirytowana. - Za dwadzieścia minut masz występ skup się. - Gdy byłyśmy już w budynku puściła mnie. Rodzice wraz z Yashiro poszli na widownie, a mnie zabrali organizatorzy. Miałam wystąpić jako pierwsza więc już musiałam być na miejscu. Za sceną było wyjątkowo cicho. To się chyba nazywa "cisza przed burzą". No tak ciekawe czy na dworze się rozpadało...
W głośnikach rozbrzmiał głos prowadzącego. Gadka szmatka i chwila na oklaski. Po chwili wypowiedział moje imię i nazwisko i zaprosił na scenę. Wzięłam głęboki wdech i ruszyłam przed siebie. Gdy tylko zrobiłam pierwszy krok światło reflektora spadło na mnie i oślepiło. Na szczęście to było tylko takie chwilowe odczucie. Oklaski ucichły, a ja usiadłam przy fortepianie. Rozłożyłam swoje nuty, chodź ich nie potrzebowałam i ułożyłam dłonie na klawiszach. Zamknęłam oczy, a moje palce same się poruszały. Znały na pamięć ruchy, których uczyłam się przez cały rok. Nawet nie musiałam spoglądać na nuty. Muzykę, którą wszyscy zebrani słyszeli była zagrana idealnie. Chyba nie było takiej osoby, której by się nie podobało. Dopiero, gdy skończyłam otworzyłam oczy. Spojrzałam na widownie, a oklaski nie miały końca. Zdziwiłam się, gdy niektóre osoby zaczęły wstawać. Między innymi byli to moi rodzice i brat. Uśmiechnęłam się i ukłoniłam. Zeszłam ze sceny i odetchnęłam z ulgą. Udało mi się! Tak bardzo się cieszę. Usiadłam w pierwszym rzędzie za jury tak jak mi kazano. Teraz jedyne co musiałam zrobić to czekać aż pozostałe dwadzieścia dziewięć osób zagra i w końcu dowiem się kto wygra. Ja miałam to szczęście, że zagrałam bezbłędnie. Innym nie poszczęściło się tak bardzo.
Trzy godziny za nami. Już wszystkich uczestników wysłuchaliśmy, a teraz wszyscy z niecierpliwością czekają na wyniki. Na scenę wyszedł prowadzący.
- Szanowni Państwo! - Zaczął. - Za nami trzydzieści wspaniałych utworów zagranych przez niesamowicie uzdolnionych pianistów. Dziękujemy wam za poświęcony czas i chęci. Dziękujemy również Jurorom jak i wspaniałej publiczności za przybycie i wspieranie uczestników. - Otworzył kopertę i wyjął wyniki. Spojrzał na nas. - Miejsce trzecie Kenji Deguchi! - Chłopak siedział gdzieś w środku. Wstał i wszedł na scenę. Dostał dyplom i najmniejszą statuetkę. Prowadzący znowu spojrzał na wszystkich. - Drugie miejsce Shinji Katayama! - I znowu wielkie brawa. Kolejny chłopak. To już robiło się podejrzane. Spięłam się lekko. Myślałam, że mój występ był niesamowity. Trzymałam kciuki i zacisnęłam mocno oczy. Teraz albo nigdy. - Ostatnie, pierwsze miejsce zdobyła Yuko Kanoe! - Krzyknął, a ja o mało co nie spadłam z krzesła. Przez chwilę siedziałam oniemiała, ale szybko się otrząsnęłam i ruszyłam na scenę. Słyszałam głośnie brawa i wiwaty. Dostałam największą i zapewne najcięższą nagrodę. Gdy spojrzałam na widownie szukałam wzrokiem rodziców. Znalazłam im po chwili. Stali i bili brawo. Nawet mama się do mnie uśmiechnęła. Po wszystkim zaproszono nas na poczęstunek. Takie małe przyjęcie z zwycięzcami i ich rodzinami. Nie zabrakło Jurorów i paru innych ważnych gości. Byłam bardzo szczęśliwa. Wszyscy mi gratulowali i życzyli wszystkiego dobrego. Przyjęcie się skończyło i szliśmy do samochodu. Yashiro trzymał moją nagrodę, a ja oglądałam mój dyplom. Weszliśmy do samochodu, zapieliśmy pasy i ruszyliśmy. Na nasze nieszczęście lało jak z cebra. Na dodatek było mgliście i zrobiło się nieprzyjemnie zimno.
To była ostatnia podróż z moimi rodzicami. Gdy jechaliśmy przez drogę szybkiego ruchu tata zauważył jakiegoś kierowcę, który jazdą odbiegał od normy. Jechał znad przeciwka więc zwolnił. Niestety kierowca stracił panowanie nad pojazdem i zamiast zwolnić to przyspieszał. Nie wiem jak to się stało, ale uderzył w nas. Pisk opon i szarpnięcie. Ból w moim ramieniu był nieznośny. Następnie kolejny samochód w nas uderza. Tym razem tak mocno, że nas przewraca. Dachujemy i kolejne bum. Gdzieś z oddali słyszę piski opon i wrzaski. Dziwne czy ja usłyszała, że się pali? Nie wiem. Próbowałam spojrzeć na siedzenie obok, ale ból nie pozwalał mi na to. Było mi strasznie niedobrze. Nasz samochód był do góry nogami, a pasy strasznie wpijały mi się w ciało. Spojrzałam na rodziców, ale mamy nie było. Za to widziałam wybitą przednią szybę i pełno na niej krwi.
- Yashiro... - Wyszeptałam, ale nikt mi nie odpowiedział. Po chwili usłyszałam jak i poczułam wybuch. Po tym straciłam przytomność. Śniłam o tych wszystkich wspaniałych chwilach z Yashiro i o tym jednym popołudniu z rodzicami. to był jedyny raz kiedy rodzice byli ze mnie dumni. Tak na prawdę. We śnie latałam po niebie. Raz królowało na nim słońce, a raz księżyc w pełni z miliardem gwiazd dookoła. Nie wiedziałam ile tak spędziłam czasu, ale wiedziałam, że dużo. Pewnego dnia, a raczej wyśnionej nocy poczułam szarpnięcie. A potem kolejne i następne. Wszystko znikało. Słońce, gwiazdy, księżyc, a na końcu moje niebo.
Otworzyłam oczy. Zamrugałam kilkakrotnie. Wzięłam głęboki wdech i powoli wypuściłam powietrze ustami. Uniosłam prawą rękę. Zdziwiłam się bo nie pamiętam żebym kiedykolwiek miała wenflon w ręce. Obróciłam głowę w bok i zauważyłam kroplówkę. Po chwili postanowiłam się podnieść. Zgięłam ręce i podniosłam się lekko. Tak, zdecydowanie jestem w szpitalu. Tylko dlaczego? Byłam sama w pokoju. Było pełno w nim balonów i kwiatów, misiów i kartek. Wzięłam jedną, najbliższą do ręki.
- Wracaj do zdrowia... - Przeczytałam. Trochę dziwnie się czułam. Nie wiem co się stało. Ostatnie co pamiętam to konkurs, potem moja wygrana, małe przyjęcie, deszcz, samochód, powrót do domu... Potem tylko zapamiętałam rozbitą przednią szybę, krew i moje wołanie brata. Dotknęłam ręką twarzy. Zabolało. Popłakałam się. Byłam totalnie zdezorientowana, a na dodatek jestem tu sama. Gdzie są rodzice? Gdzie Yashiro?! Wściekła wyrwałam wenflon i odłączyłam od siebie wszystkie pikające urządzenia. Miałam dość tego odgłosu. Wstałam, ale natychmiast się przewróciłam. Moja mięśnie jakby zwiotczały. Po chwili przybiegła pielęgniarka wraz w lekarzem. Spojrzeli na mnie zdziwieni. Pielęgniarka szybko mnie podniosła i położyła na łóżku.
- Gdzie jest Yashiro? - Spytałam natychmiast. Lekarz spojrzał tylko na pielęgniarkę i kazał jej wyjść. Wyłączył to przeklęte urządzenie które wyło.
- Nazywam się Nishimura i jestem Twoim lekarzem od dobrych trzech miesięcy. - Jak to od dobrych trzech miesięcy... Spojrzałam na niego nie ukrywając zdziwienia. On jedynie uśmiechnął się lekko.
- Yuko, powiedz mi co pamiętasz. Jaką ostatnią rzecz robiłaś? - Zmarszczyłam lekko brwi.
- Pamiętam, że wygrałam konkurs. Zagrałam Asian Dream Song i wszyscy byli zachwyceni. Potem wracałam z rodzicami samochodem. Padało, a tata zauważył samochód, który dziwnie jechał więc zwolnił... - Zacięłam się. - Pamiętam też, że wołałam brata bo samochód się przewrócił. - Lekarz tylko skinął głową.
- To trochę pamiętasz. - skomentował zadowolony. - Tak dla jasności Yuko, mieliście bardzo poważny wypadek. Wydarzyło się więcej niż myślisz. Wasz samochód najpierw został uderzony od Twojej strony, potem w tył. Następnie Od przodu i z drugiego boku. Gdy wszyscy myśleli, że to już koniec. Cysterna z benzyną wybuchła w najmniej spodziewanym momencie. Kierowcy jak i pasażerowie, którzy uczestniczyli w tym wypadku nie żyją... - Zamilknął na chwilę. Nie bardzo wiedziałam co o tym myśleć. To znaczy, że Yashiro nie żyje? Spojrzałam na niego z niemym pytaniem. - Przykro mi Yuko. Twoi rodzice jak i brat nie przeżyli tego wypadku. - W tym momencie zawalił mi się świat. Płakałam tak długo płakałam. Nie przyjmowałam żadnych gości. Nie chciałam nikogo widzieć. Po miesiącu zostałam wypisana ze szpitala. Odebrała mnie babcia wraz z dziadkiem. Przemilczałam to. I tak nie miałam innego wyjścia. Mój dom dostanę dopiero jak ukończę 21 lat. Przez kolejny miesiąc nie wychodziłam z domu. Lekarz był tak dobry, że zbierał dla mnie wszystkie gazety związane z moim wypadkiem. Nawet udostępnił mi moją, rodziców i Yashiro kartę, które były w szpitalu. Po przeczytaniu tego wszystkiego też byłam w szoku. Jak to jest możliwe, że przeżyłam? Przemyślałam wszytko i postanowiłam wrócić do szkoły jak i do swojej poprzedniej formy...
- Yashiro zostaw siostrę i siadaj. - Tata spojrzał na nas znad laptopa. Cały czas tylko praca i praca. Chociaż doceniam to, że specjalnie dla mnie wziął dzisiaj wolne. Mama z uśmiechem przeznaczonym tylko dla męża i syna odwróciła się do nas i podała śniadanie.
- Itadakimasu. - Powiedzieliśmy równo. Tosty z konfiturą z czarnych porzeczek to moje ulubione dnie jeśli chodzi o śniadanie. Mama nigdy się nie przyzna, ale wiedziałam, że również jest podekscytowana. Po śniadaniu nie miałam dużo czasu. Zagrałam jeszcze raz utwór i zaczęłam się szykować do wyjścia. Byłam ubrana w czarną rozkloszowaną sukienkę z rękawem 3/4 do tego czółenka na niskim obcasie. Włosy miałam lekko pofalowane na ustach delikatny błyszczyk i byłam gotowa. Wzięłam nuty i wyszłam z pokoju. W tym samym momencie wyszedł Yashiro. Otaksował mnie spojrzeniem i uśmiechnął się szeroko.
- Wyglądasz pięknie. - Skomentował, a żeby mnie wkurzyć potargał mi grzywkę.
- Ejj! - Krzyknęłam, ale Hiro już był na dole z rodzicami. Zeszłam powoli po schodach.
- Niczego nie zapomniałaś? - Spytał tata. Dla pewności przejrzałam jeszcze raz nuty.
- Wszystko mam, możemy już jechać. - Uśmiechnęłam się zadowolona. Weszliśmy do samochodu. Zapieliśmy pasy i ruszyliśmy. Czekała nas godzinna jazda samochodem. Na miejscu było bardzo dużo ludzi. Na szczęście dla uczestników był osobny wjazd więc nie było problemu z zaparkowaniem. Wysiadłam z samochodu. Pierwsze co poczułam to krople deszczu na swoich ramionach. Zadarłam głowę do góry i spojrzałam na niebo. Ciemne chmury zakryły błękit, który był rano. Gdzieś w oddali słychać było grzmot. Kolejna kropa spadła mi prosto do oka. Zamrugałam kilka razy. Poczułam uścisk na ramieniu i szarpnięcie. To była mama. Ciągnęła mnie do wielkiego budynku o dziwnym kształcie.
- Długo miałaś zamiar tak stać i moknąć? - Spytała zirytowana. - Za dwadzieścia minut masz występ skup się. - Gdy byłyśmy już w budynku puściła mnie. Rodzice wraz z Yashiro poszli na widownie, a mnie zabrali organizatorzy. Miałam wystąpić jako pierwsza więc już musiałam być na miejscu. Za sceną było wyjątkowo cicho. To się chyba nazywa "cisza przed burzą". No tak ciekawe czy na dworze się rozpadało...
W głośnikach rozbrzmiał głos prowadzącego. Gadka szmatka i chwila na oklaski. Po chwili wypowiedział moje imię i nazwisko i zaprosił na scenę. Wzięłam głęboki wdech i ruszyłam przed siebie. Gdy tylko zrobiłam pierwszy krok światło reflektora spadło na mnie i oślepiło. Na szczęście to było tylko takie chwilowe odczucie. Oklaski ucichły, a ja usiadłam przy fortepianie. Rozłożyłam swoje nuty, chodź ich nie potrzebowałam i ułożyłam dłonie na klawiszach. Zamknęłam oczy, a moje palce same się poruszały. Znały na pamięć ruchy, których uczyłam się przez cały rok. Nawet nie musiałam spoglądać na nuty. Muzykę, którą wszyscy zebrani słyszeli była zagrana idealnie. Chyba nie było takiej osoby, której by się nie podobało. Dopiero, gdy skończyłam otworzyłam oczy. Spojrzałam na widownie, a oklaski nie miały końca. Zdziwiłam się, gdy niektóre osoby zaczęły wstawać. Między innymi byli to moi rodzice i brat. Uśmiechnęłam się i ukłoniłam. Zeszłam ze sceny i odetchnęłam z ulgą. Udało mi się! Tak bardzo się cieszę. Usiadłam w pierwszym rzędzie za jury tak jak mi kazano. Teraz jedyne co musiałam zrobić to czekać aż pozostałe dwadzieścia dziewięć osób zagra i w końcu dowiem się kto wygra. Ja miałam to szczęście, że zagrałam bezbłędnie. Innym nie poszczęściło się tak bardzo.
Trzy godziny za nami. Już wszystkich uczestników wysłuchaliśmy, a teraz wszyscy z niecierpliwością czekają na wyniki. Na scenę wyszedł prowadzący.
- Szanowni Państwo! - Zaczął. - Za nami trzydzieści wspaniałych utworów zagranych przez niesamowicie uzdolnionych pianistów. Dziękujemy wam za poświęcony czas i chęci. Dziękujemy również Jurorom jak i wspaniałej publiczności za przybycie i wspieranie uczestników. - Otworzył kopertę i wyjął wyniki. Spojrzał na nas. - Miejsce trzecie Kenji Deguchi! - Chłopak siedział gdzieś w środku. Wstał i wszedł na scenę. Dostał dyplom i najmniejszą statuetkę. Prowadzący znowu spojrzał na wszystkich. - Drugie miejsce Shinji Katayama! - I znowu wielkie brawa. Kolejny chłopak. To już robiło się podejrzane. Spięłam się lekko. Myślałam, że mój występ był niesamowity. Trzymałam kciuki i zacisnęłam mocno oczy. Teraz albo nigdy. - Ostatnie, pierwsze miejsce zdobyła Yuko Kanoe! - Krzyknął, a ja o mało co nie spadłam z krzesła. Przez chwilę siedziałam oniemiała, ale szybko się otrząsnęłam i ruszyłam na scenę. Słyszałam głośnie brawa i wiwaty. Dostałam największą i zapewne najcięższą nagrodę. Gdy spojrzałam na widownie szukałam wzrokiem rodziców. Znalazłam im po chwili. Stali i bili brawo. Nawet mama się do mnie uśmiechnęła. Po wszystkim zaproszono nas na poczęstunek. Takie małe przyjęcie z zwycięzcami i ich rodzinami. Nie zabrakło Jurorów i paru innych ważnych gości. Byłam bardzo szczęśliwa. Wszyscy mi gratulowali i życzyli wszystkiego dobrego. Przyjęcie się skończyło i szliśmy do samochodu. Yashiro trzymał moją nagrodę, a ja oglądałam mój dyplom. Weszliśmy do samochodu, zapieliśmy pasy i ruszyliśmy. Na nasze nieszczęście lało jak z cebra. Na dodatek było mgliście i zrobiło się nieprzyjemnie zimno.
To była ostatnia podróż z moimi rodzicami. Gdy jechaliśmy przez drogę szybkiego ruchu tata zauważył jakiegoś kierowcę, który jazdą odbiegał od normy. Jechał znad przeciwka więc zwolnił. Niestety kierowca stracił panowanie nad pojazdem i zamiast zwolnić to przyspieszał. Nie wiem jak to się stało, ale uderzył w nas. Pisk opon i szarpnięcie. Ból w moim ramieniu był nieznośny. Następnie kolejny samochód w nas uderza. Tym razem tak mocno, że nas przewraca. Dachujemy i kolejne bum. Gdzieś z oddali słyszę piski opon i wrzaski. Dziwne czy ja usłyszała, że się pali? Nie wiem. Próbowałam spojrzeć na siedzenie obok, ale ból nie pozwalał mi na to. Było mi strasznie niedobrze. Nasz samochód był do góry nogami, a pasy strasznie wpijały mi się w ciało. Spojrzałam na rodziców, ale mamy nie było. Za to widziałam wybitą przednią szybę i pełno na niej krwi.
- Yashiro... - Wyszeptałam, ale nikt mi nie odpowiedział. Po chwili usłyszałam jak i poczułam wybuch. Po tym straciłam przytomność. Śniłam o tych wszystkich wspaniałych chwilach z Yashiro i o tym jednym popołudniu z rodzicami. to był jedyny raz kiedy rodzice byli ze mnie dumni. Tak na prawdę. We śnie latałam po niebie. Raz królowało na nim słońce, a raz księżyc w pełni z miliardem gwiazd dookoła. Nie wiedziałam ile tak spędziłam czasu, ale wiedziałam, że dużo. Pewnego dnia, a raczej wyśnionej nocy poczułam szarpnięcie. A potem kolejne i następne. Wszystko znikało. Słońce, gwiazdy, księżyc, a na końcu moje niebo.
Otworzyłam oczy. Zamrugałam kilkakrotnie. Wzięłam głęboki wdech i powoli wypuściłam powietrze ustami. Uniosłam prawą rękę. Zdziwiłam się bo nie pamiętam żebym kiedykolwiek miała wenflon w ręce. Obróciłam głowę w bok i zauważyłam kroplówkę. Po chwili postanowiłam się podnieść. Zgięłam ręce i podniosłam się lekko. Tak, zdecydowanie jestem w szpitalu. Tylko dlaczego? Byłam sama w pokoju. Było pełno w nim balonów i kwiatów, misiów i kartek. Wzięłam jedną, najbliższą do ręki.
- Wracaj do zdrowia... - Przeczytałam. Trochę dziwnie się czułam. Nie wiem co się stało. Ostatnie co pamiętam to konkurs, potem moja wygrana, małe przyjęcie, deszcz, samochód, powrót do domu... Potem tylko zapamiętałam rozbitą przednią szybę, krew i moje wołanie brata. Dotknęłam ręką twarzy. Zabolało. Popłakałam się. Byłam totalnie zdezorientowana, a na dodatek jestem tu sama. Gdzie są rodzice? Gdzie Yashiro?! Wściekła wyrwałam wenflon i odłączyłam od siebie wszystkie pikające urządzenia. Miałam dość tego odgłosu. Wstałam, ale natychmiast się przewróciłam. Moja mięśnie jakby zwiotczały. Po chwili przybiegła pielęgniarka wraz w lekarzem. Spojrzeli na mnie zdziwieni. Pielęgniarka szybko mnie podniosła i położyła na łóżku.
- Gdzie jest Yashiro? - Spytałam natychmiast. Lekarz spojrzał tylko na pielęgniarkę i kazał jej wyjść. Wyłączył to przeklęte urządzenie które wyło.
- Nazywam się Nishimura i jestem Twoim lekarzem od dobrych trzech miesięcy. - Jak to od dobrych trzech miesięcy... Spojrzałam na niego nie ukrywając zdziwienia. On jedynie uśmiechnął się lekko.
- Yuko, powiedz mi co pamiętasz. Jaką ostatnią rzecz robiłaś? - Zmarszczyłam lekko brwi.
- Pamiętam, że wygrałam konkurs. Zagrałam Asian Dream Song i wszyscy byli zachwyceni. Potem wracałam z rodzicami samochodem. Padało, a tata zauważył samochód, który dziwnie jechał więc zwolnił... - Zacięłam się. - Pamiętam też, że wołałam brata bo samochód się przewrócił. - Lekarz tylko skinął głową.
- To trochę pamiętasz. - skomentował zadowolony. - Tak dla jasności Yuko, mieliście bardzo poważny wypadek. Wydarzyło się więcej niż myślisz. Wasz samochód najpierw został uderzony od Twojej strony, potem w tył. Następnie Od przodu i z drugiego boku. Gdy wszyscy myśleli, że to już koniec. Cysterna z benzyną wybuchła w najmniej spodziewanym momencie. Kierowcy jak i pasażerowie, którzy uczestniczyli w tym wypadku nie żyją... - Zamilknął na chwilę. Nie bardzo wiedziałam co o tym myśleć. To znaczy, że Yashiro nie żyje? Spojrzałam na niego z niemym pytaniem. - Przykro mi Yuko. Twoi rodzice jak i brat nie przeżyli tego wypadku. - W tym momencie zawalił mi się świat. Płakałam tak długo płakałam. Nie przyjmowałam żadnych gości. Nie chciałam nikogo widzieć. Po miesiącu zostałam wypisana ze szpitala. Odebrała mnie babcia wraz z dziadkiem. Przemilczałam to. I tak nie miałam innego wyjścia. Mój dom dostanę dopiero jak ukończę 21 lat. Przez kolejny miesiąc nie wychodziłam z domu. Lekarz był tak dobry, że zbierał dla mnie wszystkie gazety związane z moim wypadkiem. Nawet udostępnił mi moją, rodziców i Yashiro kartę, które były w szpitalu. Po przeczytaniu tego wszystkiego też byłam w szoku. Jak to jest możliwe, że przeżyłam? Przemyślałam wszytko i postanowiłam wrócić do szkoły jak i do swojej poprzedniej formy...
To chyba pierwsze opowiadanie na tym grupowcu.
Mam nadzieję, że się spodoba.
Z góry przepraszam za błędy.
Yuko
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz